5 zasad „godziny dla siebie”

Każdego dnia nastawiamy budzik na określoną godzinę, zazwyczaj tak, aby nie spóźnić się do szkoły czy pracy. Daje nam to poczucie „dobrze spełnionego obowiązku”, komfort rozpoczęcia codziennych zajęć zgodnie z ogólnie przyjętym planem.

Przeglądając biografie wielu wybitnych naukowców, artystów, biznesmenów czy po prostu ludzi, którzy w opinii otoczenia osiągnęli sukces zawodowy / życiowy, znajdziemy wspólną cechę: wielu z nich podkreśla uniwersalną zasadę, że cokolwiek chcesz osiągnąć, musisz rozpoczynać dzień o wcześniejszej porze niż wynikałoby to z Twoich codziennych obowiązków. Uregulowanie snu tak, aby każdego dnia wstać choćby o pół godziny – godzinę wcześniej, niż dotychczas, może przynieść naprawę niezwykłe efekty!

Wcześniejsze rozpoczęcie dnia powoduje, że – często zanim pozostali domownicy się obudzą – masz czas na zrobienie czegoś tylko dla siebie, zastanowienie się nad tym co dla Ciebie jest ważne.

Skuteczność – jak zrobić, żeby było zrobione? 😉
  1. Nastaw budzik na wybraną godzinę.
  2. Znacznie szybciej wstaniesz wcześniej (bez przedłużanej drzemki), gdy określisz sobie jeszcze wieczorem przed zaśnięciem, co chcesz zrobić rano po przebudzeniu: czy będzie to przeczytanie książki, czy nauczenie się kilku nowych słówek z języka obcego, jeśli nie masz czasu w ciągu dnia, może to być zestaw ćwiczeń gimnastycznych, napisanie krótkiego tekstu na bloga, którego nie masz czasu systematycznie prowadzić   (-> ten wpis powstał o godz. 5.25 😉 ), wykonanie kolejnej lekcji z kursu e-learningowego, albo zaplanowanie jadłospisu na najbliższą imprezę, itp.
  3. Sprawdzonym sposobem na skuteczne wdrożenie nawyku „godziny dla siebie” jest jak najbardziej szczegółowe zaplanowanie wieczorem tego, co zrobisz w ciągu tej godziny następnego dnia.  To pomoże Ci po obudzeniu wystawić nogę z łóżka i wstać, nie będziesz też marnować swojego cennego czasu na zastanawianie się, co masz z tą godziną zrobić. Gdy ma to być książka – przygotuj ją sobie obok łóżka; jeśli nauka słówek – przygotuj sobie listę tych słówek; jeśli wpis na bloga albo rozdział pracy dyplomowej, raport do pracy – przygotuj temat, lub choćby kilka pomocnych materiałów itp.
  4. Nie mniej ważne są tu emocje – dobrze, aby pierwsze zadanie każdego dnia przynosiło Ci radość i satysfakcję. W taki sposób będziesz mieć motywację, aby taką godzinę powtarzać codziennie, a wtedy – dzięki systematyczności –  szybko odczujesz widoczne korzyści z takiego działania. Jeśli zadanie jest bardziej złożone – znajdź jakiś drobny szczegół, element, który będzie Cię mobilizował (wykres efektów, a może pachnąca kawa obok komputera 🙂 )
  5. Dobrym rozwiązaniem jest zaplanowanie na tę godzinę prostych zadań rutynowych, ustalonych na oznaczony czas oraz z wyraźnie określonym rezultatem, możliwym do zweryfikowania (np. każdego ostatniego dnia miesiąca zanotuj tytuły książek, które udało się przeczytać; w każdą niedzielę sprawdź, ile nauczyłeś się słówek w tym tygodniu, itp) – i koniecznie zaznacz datę „sprawdzam” w kalendarzu.

Budowanie systematycznie takich „zdrowych” nawyków zwiększa poczucie skuteczności, kontroli nad swoim życiem i podnosi własną samoocenę (od rana masz poczucie, że już dziś zrobiłeś coś ważnego, pożytecznego dla siebie). Sprawia to, że  czujesz, że jesteś w czymś dobry i sam sobie to udowodniłeś, odniosłeś już jeden mały sukces! – możesz więc myśleć o sobie pozytywnie od samego rana, a to daje siłę na odważne podejście do kolejnych wyzwań w ciągu dnia 🙂

Każdy z nas ma inny rytm snu, więc jeśli takie postępowanie jest dla Ciebie nowe i wydaje się trudne do wykonania – zacznij tak, jak robią to dzieci, ucząc się chodzić: od małych kroczków: pierwszego dnia wstań 15 min. wcześniej, następnego 20 minut, itd. i koniecznie sprawdź / zanotuj każdego kolejnego dnia, ile dzięki tej zasadzie już dokonałeś zmian, na które wcześniej trudno było Ci znaleźć czas 🙂

Ważne: to ma być godzina dla Ciebie, nie dla innych, bo jeśli TY sama / sam nie zadbasz o swój rozwój, to nikt inny tego nie zrobi 🙂

 

Doskonałość a poczucie kompetencji

Doskonałość w dowolnej dziedzinie nie jest nam podarowana z urodzenia. Każda nowa umiejętność to efekt mozolnej pracy.
Także wtedy, gdy nauka kolejnych kroków nie sprawia nam większych problemów lub odbywa się wręcz poza naszą świadomością. Ale zawsze jest to wytrwała praca dla umysłu
(nie mylić z perfekcjonizmem).
Często nie zdajemy sobie sprawy, jak przebiega proces uczenia się, aż do jakiegoś niespodziewanego przełomowego momentu, trudnej sytuacji, gdy okazuje się, że coś wiemy, ale niedokładnie i ktoś wskaże nasze błędy, lub czegoś nie wiedzieliśmy, choć wszyscy inni zdają się wiedzieć o tym od dawna i uznają to za oczywiste („jak Ty mogłeś o tym nie wiedzieć?”).
Albo też doskonalimy się w jakiejś dziedzinie od lat, idziemy systematycznie znaną ścieżką do przodu, a nagle pojawia się ktoś, kto to wszystko kwestionuje, podważa naszą znajomość tematu, zadaje niewygodne pytania, na które nie umiemy odpowiedzieć i wywraca całą naszą wiedzę do góry nogami.
Często w takich chwilach odczuwamy chaos i niepewność, poddajemy w wątpliwość sens dotychczasowego procesu rozwoju.
Jak się na szczęście okazuje, takie chwile dotykają każdego!  kto się uczy, rozwija swoją wiedzę i zdobywa nowe kompetencje.
Jeśli dotknie Cię taki kryzys, bądź pewny, że bez względu czy masz rację, czy nie – ten moment przyczyni się do Twojego rozwoju 🙂
Proces nabywania nowych umiejętności został ujęty profesjonalnie w zgrabnym modelu Noela Burcha (1970r.), znanym jako Cztery Fazy Kompetencji lub Cztery Etapy Poznawania Nowych Umiejętności.
Kolejno:
-> nieświadoma niekompetencja (pytanie, które wtedy często zadajemy to np: a co to jest.. , co to znaczy.. ?  😉 )
-> świadoma niekompetencja (wiem, że samochód przydałby się w rodzinie, ale nie potrafię jeździć, powinienem zrobić prawo jazdy)
-> świadoma kompetencja (jestem całkiem dobrym kierowcą, znam się na samochodach i przepisach ruchu drogowego)
-> nieświadoma kompetencja (wsiadam i jadę, nie zastanawiam się jak zmienić bieg, na który pas zjechać-robię to automatycznie, jestem pewien, że jadę poprawnie).
Nie zawsze i nie w każdym przypadku uczenia się przechodzimy wszystkie powyższe fazy, bo też nie wszystkie umiejętności w równym stopniu są nam potrzebne w codziennym funkcjonowaniu.
Znaczna ilość naszych umiejętności osiąga poziom świadomej niekompetencji, tzn. coś słyszeliśmy na dany temat, coś wiemy, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że raczej nie wiemy zbyt wiele (np. wpływ stresu na zdrowie-wszyscy słyszeli, że jest szkodliwy, ale czy na pewno? 😉 )
Poziom świadomej kompetencji zazwyczaj osiągamy w dziedzinie, w której zdobyliśmy wykształcenie, dodatkowe kwalifikacje i posługujemy się taką wiedzą w pracy zawodowej lub życiu prywatnym, choć wymaga od nas często koncentracji i zastanowienia.
Nieświadoma kompetencja to umiejętności, z których korzystamy na wysokim poziomie, automatycznie, na ich bazie budujemy już swoje własne sposoby postępowania i tworzymy swobodnie nową jakość („expert level”).
Na etapie nieświadomej niekompetencji zdarza się, że czegoś nie wiemy (co jest całkowicie naturalne, bo nikt nie wie wszystkiego), ale też niestety wielu z nas nie wykazuje chęci do poszerzenia wiedzy, nie przyznaje się, że nie rozumie danych zagadnień. Jednak ludzka skłonność do prezentowania się innym z jak najlepszej strony powoduje, że często wygłaszamy różne opinie i nasze prywatne „prawdy”, nie mające podstaw w rzeczywistości, ale z pełnym przekonaniem, że wiemy najlepiej.
Zjawisko takiej błędnej oceny własnej wiedzy i kompetencji w odniesieniu do wygłaszanych opinii zostało opisane w nauce jako efekt Krugera-Dunninga (osoby niewykwalifikowane w jakiejś dziedzinie mają tendencję do nadmiernej pewności siebie i przeceniania swoich umiejętności, a osoby wysoko wykwalifikowane często zaniżają ocenę swoich umiejętności, świadome, że mogą się mylić lub przekonane, że ich wiedza jest oczywista i znana powszechnie ).
Tak opisane etapy rozwoju kompetencji odzwierciedlają złożoność procesu uczenia się. Im bardziej zaawansowane umiejętności, wyższe kwalifikacje, tym proces ten jest bardziej długotrwały i kosztowny, wymaga większego zaangażowania i utrzymywanej wysoko, nieustającej motywacji do działania, co nie jest zadaniem łatwym do wykonania (tu można przeczytać o tym, jak podzielić wielkie wyzwania na małe etapy).
Im większe wyzwanie, tym większa satysfakcja z osiągnięcia celu, ale także większa należy nam się nagroda 🙂